Tym razem nie koncert, ale coś wręcz przeciwnego. 21 września, w sobotni wieczór, na rabsztyńskim zamku rozbłysły kolorowe światła, a w górę uniosła się zabarwiona nimi mgła. W niej zaś zaczęły błąkać się osobliwe stwory z płonącymi na czerwono uszami. Wreszcie każdy znalazł swój rytm i zaczął się wyginać w sobie właściwy sposób.
Nie był to zlot zjaw, tylko Silent disco pod gwiazdami, w ostatni letni wieczór przed równonocą jesienną. Każdy z uczestniczących w zabawie został wyposażony w słuchawki i mógł wybrać jeden z trzech kanałów muzycznych, żeby słuchać ulubionych kawałków.
Wydawałoby się, że ten sposób uniemożliwia wspólny taniec, ale nie. Znalazło się grono osób, które bawiły się razem, sunąc pląsającym wężem przez zamkowy dziedziniec.