Wehikuł czasu znów zawitał do Rabsztyna. Każdy wakacyjny weekend będzie przynosił nowe atrakcje.
6 lipca na rabsztyński zamek przypłynęli prawdziwi piraci. Jak tego dokonali, to ich tajemnica, ale przecież wszystkiego można się spodziewać po miłośnikach awanturniczych przygód i dodającego skrzydeł rumu.
Dla dzieci rozłożony na dziedzińcu zamku obóz piracki był niezwykłą atrakcją. Z fascynacją oglądały wszystkie akcesoria – od map pirackich po skrzynie ze skarbem. Nie zabrakło nawet papugi; co prawda pluszowa, ale była.
Jak wiadomo, życie wymaga od rasowego pirata wielu umiejętności. Dzieci bardzo starały się sprostać wysokim wymaganiom, aby stać się godnym członkiem załogi pirackiego statku.
Ćwiczyły muskuły podczas przeciągania liny, szermierkę, strzelanie z łuku, opanowały węzły żeglarskie.
Chyba dobrze, że w pobliżu nie ma morza, bo zapewne pojawiłby się na nim statek doskonale wyszkolonych młodych korsarzy.